środa, 12 października 2022

Powalające wiewióreczki i inni.

 



Słuchajcie, słuchajcie byliśmy razem z Panem Sierotką na mniej więcej zylionie spotkań z dziećmi. No, może tylko na milionie:  w Chrzanowie, Balinie, w Płazie, Pogorzycach, Garwolinie.

A! Na deser pojechałam jeszcze na >>> Festiwal Ojce i Dziatki w Lublinie, gdzie gościła nas arcysympatyczna instytucja- Dom Słów.

I gdzie  spotkałam Piotra Fąfrowicza. To się nazywa pełnia szczęścia.





Inspiracją spotkań w chrzanowskich bibliotekach były książki Tomka Samojlika "Bercia i Orson" i "Ambaras".



Zobaczcie jakie przedszkolaki  powywijały zwierzaki. 

Tu młode demiurgi mierzą się z tematem  TAMA BOBRÓW.



choć były też tematy bardziej sielskie, jak np. TRZY ZAJĄCE


albo najwyraźniej jabłkożerne LISY





współpraca kwitła, bo dzieci rysowały na dłuuuugim papierze z rolki







A to  albumy ze zwierzakami, który ofiarnie wozimy ze sobą na leśne zajęcia. Kiedy młody twórca zaczyna jęczeć, aaaale ja nie uuuumiem lisa, dzięcioła, salamandryyy, myk- dzięki wcześniej przygotowanym zakładkom pokazujemy fotkę. I jęk ustaje, młody twórca spokojnie rysuje.


Jakby komuś było dziś smutno- proszę bardzo, już przez przewody lecą WIEWIÓRECZKI!


Karteczki, jak ta powyżej z napisem RODZINA DZIKÓW, dzieci losują na początku zajęć. 


To bardzo  emocjonujący moment. Również dla nas, kiedy och- och któżby się tego mógł spodziewać- okazało się że pięciolatki nie umieją czytać! 
Ale z pomocą Pań Wychowawczyń i Bibliotekarek - daliśmy radę.


Jeden z worków na losy.

Przedszkolaki nie umieją może czytać, ale umieją skubaniutkie rysować!



Gdyby ktoś nie zauważył- po lewej regularny BÓBR.
Niektóre cherubinki pierwszy raz (wzrusz)  pisały swoje imię i mówiły z triumfem: 
JUŻ UMIEM PROSZ PANIO0ooM JUŻ UMIEEEM.


Były DZIĘCIOŁY proszę ja Was, NIEDŹWIEDZIE o bardzo smukłych nogach...


wesołe LISY...


ROBACZKI, ŚLIMAKI...


SARENKI i rodzina MRÓWEK.


Powalające WIEWIÓRECZKI...


groźne SALAMANDRY i przyjazne ŻUBRY!


W Balinie, Pani Bibliotekarka zrobiła błyskawiczną wystawę prac dzieci. O:


Robiliśmy wyklejanki z kolorowego papieru, a na innych zajęciach kukiełki, urządzaliśmy Panu Kuleczce dom, dzieci tworzyły książeczki i cuda-wianki, ale ponieważ czuję, że już znokautowałam Was leśnymi zwierzakami, na słownym opisie zakończę.



No dobra, jeszcze jedna fota. Bardzo podobało mi się w Garwolińskiej bibliotece, że wysokość regałów, rośnie  wraz z dziećmi i ich  apetytem na czytanie.


PA!

2 komentarze:

  1. Ale ekstra! Ja poproszę więcej takich relacji! Budzą we mnie dziecięcą radość :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne dla mnie w dzieciach jest też to że one są tak szczerze zachwycone tym co zmalowały, czysta radość tworzenia. Bez tego zwątpienia, skromnisiowego krygowania nas dorosłych.

    OdpowiedzUsuń