poniedziałek, 10 grudnia 2018

ILUSTRATOR- NAJMILSZY ZAWÓD POD SŁOŃCEM

Wywiad, który ukazał się  w kwartalniku "Asystent" -piśmie Centrali Szkół dokształcających w Ameryce.


 
ilustracja do książki "Chichotnik " Wydawnictwa Literackiego

 

Dlaczego wybrałaś zawód ilustratora?

O! To najmilszy zawód pod słońcem. Siada się nad białą kartką papieru, bierze pędzel farby i już można stwarzać całe światy wedle własnych reguł i gustu. Można budować miasta , zadrzewiać pejzaże, meblować pokoje, wymyślać postaci- ich wygląd, charakter, mimikę, detale ubioru  i rekwizyty.

Poza tym - sam jako pedagog i teoretyk wiesz- dzieci to najlepsi odbiorcy na świecie, wrażliwi, otwarci, z apetytem na zabawę, ciekawscy , z rozhulaną wyobraźnią, z taką ufnością, wiarą że wszystko jest możliwe.

 

Nie kusi Cię, żeby zilustrować książkę dla dorosłych?

Wiesz, to trochę tak, jakby pytać pediatry, czy wreszcie zacznie kiedyś leczyć dorosłych...

 

No ale wiem z lektury komentarzy, że blog który prowadzisz, ma całkiem dorosłych fanów.

Blog stwarza okazję do udokumentowania pracy i opatrzenia jej odautorskim komentarzem,

daje możliwość kontaktu z odbiorcami znacznie większą niż statyczna strona internetowa. Dzięki czytelnikom, a właściwie czytelniczkom, bo znakomita większość stanowią kobiety to sympatyczny i wesoły zakątek w necie.

Zapraszam na wasiuczynska.blogspot

 

 

Zawsze chciałaś ilustrować książki dla dzieci?

 Wiedziałam, że będę ilustrować książki, zanim tak naprawdę nauczyłam się je czytać. Od piątego roku życia chodziłam na zajęcia do Ogniska Plastycznego. Rysowałam zawsze i wszędzie, pokryłam swoimi bazgrołami całe hektary papieru.

Po dyplomie z malarstwa na krakowskiej ASP zapakowałam do teczki swoje najlepsze prace, które zrobiłam na zajęciach z książki i typografii i pojechałam do Warszawy, gdzie było najwięcej wydawnictw. Umówiłam się w jednej redakcji, drugiej, piątej. Wreszcie dostałam coś na próbę, ilustracje poszły do druku. To była książeczka harmonijka z głosami zwierząt namalowana dla miesięcznika "Dziecko". Jak się ukazała, miałam ochotę tańczyć na ulicy i wycałować kioskarza. Zamiast tego wzięłam się za następne zlecenie no i zilustrowałam już kilkadziesiąt książek.

 

Do jakich tekstów lubisz robić ilustracje?

Tekst musi uruchamiać wyobraźnię. Zniechęca mnie przewidywalność, naśladownictwo, zbyt nachalna misja pedagogiczna, przesłodzenie, marna polszczyzna. Ostatnio wielką przyjemność sprawiło mi ilustrowanie tomu wierszy "Chichotnik" dla Wydawnictwa Literackiego. Polscy autorzy od hrabiego Fredry po współczesnych mistrzów klawiatury. Wspólnym mianownikiem tych tekstów jest humor. Znalazły się w nim też króciutkie dowcipne wiersze Jana Brzechwy, Ludwika Jerzego Kerna, Wandy Chotomskiej. Uwielbiam!

 

 

Masz na swoim koncie kilka ważnych nagród, które są dla Ciebie najcenniejsze?

Najbardziej prestiżowe to oczywiście te międzynarodowe, tytuł KSIĄŻKA ROKU przyznany przez polską sekcję IBBY, wyróżnienia w konkursie Świat Przyjazny Dziecku.

Ale najmilsze są nagrody publiczności, uznanie jury dziecięcego, listy, laurki od małych czytelników, jakieś cudowne gomółki z plasteliny z brokatem i koralikami.

Sympatia czytelników to miód na serce, istotna część mojego honorarium.

 

Lubisz twórczość dzieci?

Bardzo. To sama esencja - sztuka bez sztuczności, sam spontan i radość. Dzieci w sposób przyrodzony,

naturalny, mają to co najcenniejsze - wewnętrzny przymus tworzenia. Trzeba chuchać i dmuchać żeby ta iskra z czasem nie zgasła.

Dzieci bardzo dużo czują, choć nie potrafią wyrazić tego słowami. Obraz jest najbardziej naturalnym, uniwersalnym rodzajem komunikacji. 

 

 

Jak spotykasz się z czytelnikami?

Zwykle na Targach Książki, które odbywają się cyklicznie w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, ale prowadzę też warsztaty plastyczne. Zwykle towarzyszą wystawie moich prac, albo związane są z wydaniem nowej książki. To okazja żeby pohulać z bandą kurdupli na większym formacie, użyć nietypowej techniki, poeksperymentować, powywijać plastycznie koziołki, na co nie ma za bardzo sposobności w szkole.

Czasem przed zabawami plastycznymi robię pokaz swoich ilustracji. Mogę zobaczyć, usłyszeć co cherubiny naprawdę śmieszy, co je intryguje, co im się podoba, a co nudzi.

 

 

No dobrze, a co takie zabawy plastyczne dają dzieciom?

Rozwijanie wyobraźni, intuicji, podsycanie naturalnej kreatywności dzieci, samodzielności myślenia, najzwyczajniej w świecie stymuluje ich rozwój. Neurolodzy mówią o wciąż niedocenianej roli zajęć manualnych na rozwój mózgu. O zaniedbywanym w dobie elektroniki kontakcie głowa- ręka.

Kształtowanie poczucia estetyki, rozwijanie fantazji, odwoływanie się do intuicji, kontakt z własnymi emocjami to narzędzia, które przydają się i w dorosłym życiu.

Prowadziłam zabawy plastyczne z dziećmi w Polsce, we Włoszech, Niemczech i dalekich Chinach i wiem że dzieci pod każdą szerokością geograficzną są do siebie podobne, a jednocześnie - co wspaniałe, każde jest inne, wyjątkowe.

 

Mam nadzieję, że będę mogła przekonać się o prawdziwości tej teorii również w Ameryce. Bardzo się cieszę na to spotkanie!* 

 

Do zobaczenia zatem!

 

* w sierpniu, jeszcze przed wyjazdem do USA


z Elżbietą Wasiuczyńską rozmawiał


 

 
 
MAREK ŁĄTKOWSKI urodzony w 1965 roku, malarz i nauczyciel akademicki. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych mieszka i pracuje w Krakowie. Uczy przyszłych nauczycieli jak nie przeszkadzać dzieciom przedszkolnym i wczesnoszkolnym w malowaniu i rysowaniu. Sam maluje , czyta, pisze i nakłania niezdecydowanych do twórczego działania. Od 2014 prowadzi na Festiwalu Nauki warsztaty dla dzieci na Rynku Głównym w Krakowie.

2 komentarze: